elizz |
Administrator Forum |
|
|
Dołączył: 06 Gru 2005 |
Posty: 154 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: k-ów |
|
|
|
|
|
|
O moim spotkaniu z kretem to chyba wiecie...
Ale niedawno przytrafiło mi sie coś zupełnie niespodziewanego...
Niemal cały wrzesień codziennie robiałm sobie z Foksem spacer - chodzilismy na nogach do pracy mojego narzeczonego, to jakieś 30 min szybkiego chodu z psem.
Wiecie sami jaki był wrzesień , upalny! Foksik ledwo ledwo szedł, no bez przesady, ale widać było że ścimnia i chętnie położyłby sie w cieniu jakiegoś drzewa.
Droga powrotna też oczywiście była na nogach, tylko wtedy szliśmy już we trójke, a w zasadzie truchtalismy sobie za moim chłopakiem, który jechał przed nami w miare wolno na rowerze. Foksik zmęczony ale chciał byc w miarę blisko roweru żeby nie stracić swojego pana z oczu. Już dojeżdzaliśmy na osiedle, Foksik zwolnił wyraźnie zmęczony, szliśmuy ponadto przy ulicy więc jeszcze do tego spaliny w taki dzień...
Nagle patrze , w moją stronę po chodniku coś biegnie. minęło już rower, biegnie biegnie, niby szczur, ale jakoś nie bardzo , długie takie, brązowe.
Nie zdąrzyłam nawet pomyśleć żeby pociągnąć psa i zablokować smycz. Zwierze przebiegło jakiś metr od psa, foks idzie dalej, nagle (trwało to wszystko ułamki sekund) Foks zrobił obrót i jeden skok, łasiczka (czy nie wiem co to było) już była w jego pysku, boże jak zaczęłam panikować!! No przecież oczywiste że słysząc pisk zwierzęcia zrobiło mi się go żal... Musiała się wiercić bo wypadła psu z pyska i przebiegła przez ulice na drugą stronę. Nic się jej najwyraźniej nie stało. A Foks tak się trząsł jak nigdy, wyrywał się jeszcze chwilę w tamtą stronę, trudno mi było utrzymać mojego 8 kilogramowego malucha. Sama się z resztą trzesłam. Idąc dalej przez park zerwał się delikatny wiatr i podniósł do góry brazowego liścia, wiecie że pies doskoczył do niego? tak to komicznie wyglądało, podobnie do innych poruszających się przedmiotów, worków itp.
Ale przygoda!! |
|